Scan barcode
A review by bratbud
Taniec z aniołem by Åke Edwardson
3.0
Szybko, coraz szybciej: bliźniacze morderstwa. W Londynie giną młodzi mieszkańcy Göteborga, w Göteborgu- młodzi Londyńczycy. Istnieje podejrzenie, że morderca jest też producentem snuff movies. Oczywiście, nikt nie przyzna się do fascynacji tego rodzaju filmami.
Poznajcie Erika Wintera, 37-latka. Jeden z najmłodszych komisarzy w dziejach. Prywatnie - brat rozwiedzionej lekarki, syn rodziców, którzy uciekli przed zimnem i starością do Hiszpanii. Mimo powodzenia u płci przeciwnej - człowiek samotny. Poznajemy go, gdy wraca z pogrzebu przyjaciela- geja.
Nie chciałbym być malkontentem, ale: już pierwszy tom cyklu pokazuje nam faceta jakby przetrąconego przez życie. Używa on tego, na co pozwala mu bogactwo. Jednak to wszystko wygląda na powierzchowne. Z kobietami nie łączy go nic nad przypadkowy i raczej nieemocjonalny seks. Podziwiam autora, że do tego wszystkiego uczynił go miłośnikiem Coltrane'a. Bardziej pasowałby mu cool jazz, który lubi mniej.
Więc, jeśli Wallander wydawał się wam coraz większym dziadem, Winter może was - swoją inercją - powalić. Warto mu dać szansę, bo w śledztwie poznaje Szkota Macdonalda, który ma na niego zbawienny wpływ- stanowi jakby jego dopełnienie, jest przeciwieństwem, ale jest podobny.
Oczywiście poza tym śledztwo trwa. I morderca zostaje złapany. Ale nie ma tu odkupienia dla śledczego, bo zbrodnia jest wokół niego.
Zdecydowanie - nie jest to kryminał dla osób choćby w lekkiej depresji. Ale jaki jest?
Poznajcie Erika Wintera, 37-latka. Jeden z najmłodszych komisarzy w dziejach. Prywatnie - brat rozwiedzionej lekarki, syn rodziców, którzy uciekli przed zimnem i starością do Hiszpanii. Mimo powodzenia u płci przeciwnej - człowiek samotny. Poznajemy go, gdy wraca z pogrzebu przyjaciela- geja.
Nie chciałbym być malkontentem, ale: już pierwszy tom cyklu pokazuje nam faceta jakby przetrąconego przez życie. Używa on tego, na co pozwala mu bogactwo. Jednak to wszystko wygląda na powierzchowne. Z kobietami nie łączy go nic nad przypadkowy i raczej nieemocjonalny seks. Podziwiam autora, że do tego wszystkiego uczynił go miłośnikiem Coltrane'a. Bardziej pasowałby mu cool jazz, który lubi mniej.
Więc, jeśli Wallander wydawał się wam coraz większym dziadem, Winter może was - swoją inercją - powalić. Warto mu dać szansę, bo w śledztwie poznaje Szkota Macdonalda, który ma na niego zbawienny wpływ- stanowi jakby jego dopełnienie, jest przeciwieństwem, ale jest podobny.
Oczywiście poza tym śledztwo trwa. I morderca zostaje złapany. Ale nie ma tu odkupienia dla śledczego, bo zbrodnia jest wokół niego.
Zdecydowanie - nie jest to kryminał dla osób choćby w lekkiej depresji. Ale jaki jest?